Otwórz oczy jest za późno,
nie szukaj mnie na próżno
Teraz tylko tracisz swój czas.
Czy tak wiele wymagałam,
w ślepą miłość zaplątana.
Czy żałujesz już, ze nie ma nas?
Ohh,, Tom. Tak ten Tom Hilde. To on teraz potrzebuję wyjaśnień, to on się o mnie martwi, jak na przyjaciele przystało. Podaję mi kubek gorącej, cytrynowej herbaty i siada na przeciw mnie, na dużym czerwonym fotelu. Zresztą fotelu który nie pasuję do wystroju pomieszczenia, jednak który ewidentnie jest jego ulubionym. Szare ściany, kremowa kanapa i jeden czerwony fotel. Ulubiony, oddający całą jego szaloną osobowość którą bądź co bądź lubię. W końcu jest osobą bez której teraz nie widzę mojego życia. Jak nikt inny potrafi rozbawić, lecz w trudnych chwilach pocieszyć, dlatego jest dla mnie na prawdę ważny.
- Więc,,, - zaczynam rozmowę widząc że przyjaciel za bardzo delektuję się swoją ,bądź co bądź bardzo pyszną herbatą.
- A tak. - uśmiecha się i odstawia swój kubek na mały stolik dzielący nas. - I jak tam Twoje sprawy?
- W jak najlepszym porządku. - uśmiecham się na samą myśl o Bardalu i o tym że wreszcie zaczyna się mi układać.
Oddycham z ulgą, wolnym powietrzem które nie uciska, które po prostu oplata moje płuca by po chwili znów opuścić mój organizm. Czuję się inaczej, wolna od problemów, trosk, zbędnych myśli. Jest cudownie, idealnie. Chcę by ta chwilą trwała jak najdłużej, nie chce znów popaść w kłamstwa, znów uciekać i czuć ten okropny ból w okolicy klatki piersiowej. Być może to serce boli, jednak czasem zastanawiam się czy ja ciągle je tam mam. Bo przecież tak wiele osób zraniłam, pozwoliłam by oni cierpieli, bo mi było wygodniej odejść bez słowa. Jedynie ten cholerny ból przypominał że ono może jeszcze jest, że czas je odkopać z pośród kupy gruzu, który go przykrył. Wreszcie nauczyłam się walczyć o własne szczęście.
- Kennetha znasz już długo? - pyta uważnie mi się przyglądając.
- Kennetha?
- Widziałem jak dziś rozmawialiście.
- Ah,,, był moim sąsiadem, tam w Oslo. - namiętnie wpatruję się w ciecz która zajmuję już tylko połowę mojego kubka.
- Tylko tyle? Ta rozmowa,,
- Byłam z nim, kochałam go. - przerywam w połowie zdania. Czekam na reakcje Toma. Obserwuję i ciągle czekam. Widzę zakłopotanie, jak układa myśli. Wciąż czekam.
- Co się stało, że nie jesteście razem? -przychodzi mu to z trudem, lecz pyta.
- Zdradził. - wypowiadam tylko jedno słowa, ale jak bardzo bolesne. Tom podrywa się i jasnym spojrzeniem oplata moją twarz. Widzę złość w jego oczach, jednak to już przeszłość, więc nie powinien tak reagować.
- Jak to? Zabije,, - mruczy pod nosem, lecz nie uchodzi to mojej uwadze. Odstawiam już pusty kubek na mały stolik i podchodzę do chłopaka zajmując wolną powierzchnie obok nie go.
- Na prawdę mi miło że się o mnie troszczysz. - uśmiecham się delikatnie. - Lecz, to już przeszłość Być może to też moja wina, proszę nie rób nic czego mógł byś później żałować - delikatnie opieram głowę na jego ramieniu. - Obiecaj mi proszę, że nie będziesz nic robił!
- Ahhh,, - wdycha głęboko i delikatnie obejmuję mnie ramieniem. - Obiecuję.
- A Ty? Pogodziłeś się z Andersem?
- Tak, jest już ok.
- W ogóle nie powinniście się kłócić, zawsze byliście dobrymi przyjaciółmi, odkąd pamiętam. - uśmiecham sie przywołując kilka wspomnień z dzieciństwa Kilka na prawdę miłych wspomnień. Miły blondyn, brunetka, i niebieskooki brunet. Zadowolone dzieci, nie myślące o przyszłości, cieszące się chwilą obecną i swoim towarzystwem. Które wcale nie myślą o przyszłości, które cieszą się chwilą, lecz chcą dorosnąć nie wiedząc jakie przynosi to problemy.
- Muszę znaleźć jakąś prace! - mówię opróżniając kubek, nie podnosząc głowy z ramienia blondyna.
- Dalej fotografia?
- Teraz i dziennikarstwo. - uśmiecham się delikatnie.
- Widzę że wiele się zmieniło!
- Nawet nie wiesz jak wiele!
__________
Taki krótki,, ale chciałam dodać przed świętami.
Życzę wam wszystkim wszystkiego najlepszego,
wesołych i szczęśliwych świąt w gronie rodzinnym.
Wesołego i szampańskiego sylwestra.
Dziękuję za liczne odwiedziny.
Pozdrawiam.
Metka.