sobota, 13 października 2012

"Siódmy"


               



"You’re never gonna be alone
From this moment on
If you ever feel like letting go
I won’t let you fall
You’re never gonna be alone
I’ll hold you till the hurt is gone"


                Przepłakana noc, długa rozmowa i wsparcie przyjaciela. Tymi słowami mogłam opisać poprzedni wieczór, długi, pełen bólu wieczór. Bólu którego na prawdę nie chciałam, a spowodowała go moja własna głupota. Mogłam po prostu z Tobą porozmawiać, wyjaśnić to co działo się między nami, niestety mój strach nie pozwolił, i teraz cierpię za źle podjętą decyzję. Oddałabym wszystko by cofnąć moją decyzję, by po prostu przyjść na umówione spotkanie z Tobą. Być może nie bylibyśmy już tak dobrymi przyjaciółmi, nie układało by się między nami tak dobrze, ale nie musiała bym cierpieć z powodu Twojej obojętności i chłodu. Czasem zastanawiam się czy aby na pewno twoja obojętność była spowodowana tym uczuciem? Czy może było coś jeszcze, o czym nie wiedziałam?
        Mimo że zegarek wskazuje godzinę dziewiątą piętnaście, i jestem przekonana że Tom nie śpi, prawie na palcach przemierzam drogę do kuchni, by w razie gdyby spał nie obudzić go. W myślach wspominam to co chłopak wczoraj dla mnie zrobił, to jak się zachował, jak się mną zaopiekował. Byłam mu cholernie wdzięczna. Nie za to że mnie przenocował, choć też, lecz za to jaki był. Mimo że czasem nie było między nami najlepiej, drobne sprzeczki, wytykanie sobie błędów, zaopiekował się mną i w najmniej spodziewanym momencie okazał się prawdziwym przyjacielem. Byłam mu na prawdę wdzięczna, za wszystko.
       Przekraczając próg przestronnej kuchni, docierają do mnie zapachy świeżo zaparzonej kawy. Miły aromat roznosi się nad pomieszczeniem, a nad kuchenką zauważam pochyloną sylwetkę mojego przyjaciela.
- Dzień dobry. - cichymi słowami witam się z nim, przerywając mu to co właśnie robił, by zobaczyć jego szczery uśmiech.
- Dzień dobry, jak się czujesz? - pyta z troską nie odrywając ode mnie swojego wzroku.
- Dobrze,, choć mogło by być o wiele lepiej. - nalewam sobie do dużego czerwonego kubka, aromatycznej cieczy i zajmuję jedno z miejsc przy niedużym stole. Uśmiecham się łagodnie, by trochę uspokoić chłopaka, widzę jego zatroskane spojrzenie.
- Zaraz będą omlety. - posyła mi jeszcze jeden uśmiech i wraca do wykonywanej czynności.
- Przecież wiesz ze mogę sama zrobić śniadanie, i tak już za wiele sprawiłam Ci kłopotu  - próbuje wytłumaczyć chłopakowi że wcale nie musi robić tego wszystkiego dla mnie. Jestem dorosła i potrafię  chociaż w małym stopniu o siebie zadbać.
- Liv,, jesteś moim gościem  wiec nie protestuj tylko się częstuj. - stawia przede mną talerz pełen przepysznego omletu, nie protestuje więc więcej. - Ale ja zmywam! - dodaje zajadając się pierwszym kawałkiem.
      Nastaje między nami długa cisza, ale nie ta uciążliwa której nikt nie chce, lecz ta w której każdy układa swoje myśli. Ja zastanawiam się nad tym w jaki sposób odwdzięczę się chłopakowi,przyjacielowi który mnie przygarną. Zanim zdążyłam się obejrzeć z mojego talerza znika cały posiłek.
- Liv,, co chcesz zrobić? - w końcu Tom przerywa ciszę.
- Nie wiem,, nie mam pojęcia. - zawieszam swój wzrok na pustym talerzu, bawiąc się widelcem.
- Może rozmowa?
- Ale myślisz że on będzie chciał? Po tym wszystkim?
- Warto spróbować,, jeśli coś do Ciebie czuł, na prawdę warto. Liv,, spójrz na mnie.- Tom zabiera z moich dłoni talerz, czym zmusza mnie bym na niego spojrzała.
- Tak? - zawieszam moje spojrzenia na jego tęczówkach.
- Pamiętaj ze zawsze możesz na mnie liczyć. - uśmiecha się delikatnie i zmierza w kierunku kranu, gdzie zabiera się za mycie naczyń.
- Tom,, dziękuję ci za wszystko.
***
- Tom ale ja na prawdę nie powinnam tam iść.! - przekonuję przyjaciela że moja wizyta na ich treningu nie jest dobrym pomysłem.
- Kiedy chcesz z nim porozmawiać?
- Nie,, to nie jest dobry pomysł. - zabieram z ręki chłopaka klucze i ruszam w kierunku jego mieszkania.
- Liv,, jak nie teraz to kiedy? - krzyczy za mną. - Zawsze będzie coś by to przełożyć. - zatrzymuję się i zastanawiam się nad sensem słów przyjaciela. Ma rację, cholerną rację, zawsze znajdę coś by nie wyjaśnić z Tobą wszystkiego. Jednak strach przed tym co możesz mi powiedzieć przerasta mnie.
- Dobrze, a co jeśli spanikuję? Jeśli się nie odezwę.
- Ahh znam cie na tyle, by powiedzieć że na pewno tak nie będzie. - uśmiecha się i ciągnie mnie w stronę obiektu skoczni.
      Lysgårdsbakken powoduję że wraca dzieciństwo, rozbiegany niebieskooki brunet, z którym każdego dnia powracałam pod ten obiekt. Uśmiechnięta dziewczynka która uwielbiała przesiadywać na dużych trybunach i oglądać loty swojego przyjaciela. Wesołe rozmowy, siniaki czy inne razem przeżyte przygody. Wszystko przeplatane kłótniami z rodzicami, ucieczkami z domu, czy nocowaniem na niewygodnych, choć dających pewien rodzaj bezpieczeństwa, trybunach  Łapię za ramię, towarzyszącego mi przyjaciela. Chłopak spogląda delikatnie w ramię ale nie cofa uścisku, wie że wejście tu wiele mnie kosztuje. Fala gorąca która towarzyszy mi przekraczając bramy obiektu nie jest miłym uczuciem.
- Liv,? - do moich uszu dociera szorstki głos, Twój głos. Odwracam się o 180 stopni, Twoje chłodne spojrzenie znów przenika każdą komórkę mojego ciała. Biorę głęboki oddech i próbuję zdobyć się choć na krótkie "cześć", jednak coś mnie powstrzymuję.
- Co ty tu robisz? - Twój szorstki głos, sprawia ze w moim sercu powstaje drobna wyrwa, dziura którą spowodowałeś właśnie TY. Twoja obojętność, cholerna obojętność, względem mnie. Bardal, to cholernie boli.


"Nigdy nie będziesz sama
Od tego momentu
Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że odpuszczasz

Nie pozwolę ci upaść

Nigdy nie będziesz sama

Będę trzymał cię aż ból nie odejdzie"




_________________________________________________
No to kolejna część czegoś,, hmm,, nie jestem zadowolona z moich dialogów, są jakieś takie dziwne,, nie pasują mi,, ale cóż jest kolejny.
Dziękuję za wszystkie komentarze.!
@meeeetka

7 komentarzy:

  1. akcja się rozkręca ;D rozdział świetny. Czekam na więcej. No i oczywiście: Tom robiący śniadanie. <333 Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, weszłam tutaj przez inny blog i bardzo mi się spodobała tworzona przez ciebie historia.
    Liv, od samego początku wydawała mi się dość pokręconą postacią, jednak polubiłam ją, uważam jednak, że poepłniła błąd wyjeżdzając i zostawiając Bardala, tym bardziej po tym co się między nimi wydażyło. Przecież ucieczka w niczym nie pomaga, ba! czasem nawet bardziej komplikuje i w tym wypadku tak się stało.
    Dobrze, że może chociaż liczyć na kogoś takiego jak Tom, bo przyjaciel w takich chwilach jest bardzo ważny.
    Pozdrawiam :).
    P.s Jeśli znajdziesz czas i ochotę zapraszam w wolnej chwili do siebie.
    http://www.zagubione-uczucia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, mi się ten rozdział podoba, ale trochę krótki więc mam nadzieję, że 8 będzie dłuższa ;). Oby ta rozmowa rozwiązała te niejasności między nimi. Taki przyjaciel jak Tom to skarb! :>
    [ich-liebe-bvb]

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuję za odwiedziny na moim blogu, dodałam cię do linków i bardzo chętnie będę informować o nowościach, jeśli to dla cb nie kłópot jak możesz też daj mi znać o nowych rozdziałach u cb :D.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najbardziej by mi odpowiadało gg, więc jakbyś mogła mi podać to się na pewno odezwę :D.
    P.s Ojej, przepraszam, że tak ci tu zawalam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. P.s 2 Dzięki wielkie zostawiłam ci wiadomość :D.
    Moje "spanowanko" uważam za zamknięte :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyjaźnie damsko-męskie mają właśnie to do siebie, że prędzej czy później ewoluują w bardziej miłosny charakter.Ciężko jest wtedy wybrać, zaryzykować przyjaźń nie wiedząc czy to co zaczyna rodzić się między ową dwójką przyjaciół jest na tyle silne, aby przetrwało. Nie można przewidzieć, że jeśli okaże się tylko zauroczeniem, tracimy także przyjaźń. A wbrew pozorom, o przyjaźń jest znacznie trudniej niż o miłość. Podobno każda miłość zaczyna się od przyjaźni.
    Źle się stało, że po tym wszystkim Liv uciekła. Wybrała najłatwiejszą drogę, ale po czasie to właśnie ucieczka okazała się najgorszym wyborem. Myślę, że ona tak naprawdę sama nie zdaje sobie sprawy z własnych uczuć względem Bardala. O ile łatwiej byłoby zostać, porozmawiać na spokojnie i wszystko sobie wytłumaczyć. Z pewnością nie byłaby to łatwa rozmowa, ale zdecydowanie ta, która jest teraz przed nimi jest o wiele trudniejsza.
    Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że między słowami ukryłaś gdzieś jaką tajemnicę. Mam wrażenie czytając, że nie mówisz nam o wszystkim.
    I wiesz co? Bardzo mnie to intryguje :-) Nawet jeśli się mylę i perspektywa tej tajemnicy jest tylko moim wymysłem, to i tak zaciekawiłaś mnie tą historią na tyle, że znów tutaj wpadnę. Oczywiście jak tylko mnie zawiadomisz, mam nadzieje - 33069807 mój numer.
    Pozdrawiam Marzycielka :-)

    OdpowiedzUsuń