niedziela, 25 listopada 2012

"Dwanaście'





"W mojej pamięci,
Wszystkie małe rzeczy, jak sztylety w moich myślach.
W mojej pamięci.
Kiedy moja głowa krwawiła od słów, których nigdy nie znalazłam.
To zawsze, oznaczało, że nie mogłam Ci tego powiedzieć.'





               Nie mogę. Nie mogę znów uciekać, przecież to w niczym mi tak na prawdę nie pomoże. Nie zmieni tego, w końcu i tak będę musiała stawić czoła Kennethowi i przeszłości przez którą uciekłam z Oslo. Wcale nie będzie to proste, i wiem że będzie mnie znów wiele kosztowało. Wiele łez, bólu i cholernie dużo czasu, który poświecę by zrozumieć to co zrobił. Ale wiem że będzie warto, bo ucieczka to na prawdę nie jest dobra na rozwiązywanie problemów. Tylko dlaczego dopiero teraz jestem w stanie zrozumieć jak wiele błędów popełniłam, jak wiele ludzi zraniłam i przede wszystkim jak bardzo wiele cierpienia zadałam własnemu sercu. Ciągle jednak, gdzieś we mnie była ta okropna zdrada z którą nie mogłam ciągle się pogodzić, ciągle była i ciągle uwierała.
Stawić czoła problemom. Teraz to był mój cel, musiałam się na to dowarzyć. Ostatkiem sił zatrzymuję się przed bramą prowadzącą do wyjścia z obiektu. Ostatkiem sił odwracam się by ujrzeć skocznie i moje przeznaczenie które teraz gdzieś błądzi po jej obiekcie. Nie mogłam się poddać, musiałam chociaż spróbować zawalczyć o to by w końcu nie cierpieć. Czy to takie dziwne ze chciałam być szczęśliwa? Chyba jednak tak, a przeznaczenie wyraźnie dawało mi o tym znać. Po prostu Ten, tam u góry zaplanował dla mnie całkiem dość ciekawe życie, opiewające w pasmo kłopotów i cierpienia. Przecież kiedyś musiał nadjeść kres tego, i to ja musiałam postawić kropkę i zacząć nową historię, ze szczęśliwym zakończaniem  Nadeszła na to najwyższa pora.
Zostawiam wszystko i znów zajmuję miejsce na pustych trybunach  Ponownie zatapiam wzrok w sylwetkach podniebnych skoków, które to z każdym razem wyglądały inaczej. Każda choć prezentująca to samo odznaczała się wyraźnie od innych. Choć tacy sami, ich styl wyraźnie odznaczał się i był tym czymś wyjątkowym co pozwalało zabłysnąć. Każdy z nich prezentował się znakomicie. Wszystko co robili na co dzień nie szło na marne, każda drobna kropla potu owocowała teraz w wynikach i wspaniałych odległościach. A przecież na tym im zależało. Już za kilka dni początek sezonu, i to Lillehammer będzie pierwszym ważnym sprawdzianem dla nich. Skoczne miasto znów zatętni życiem przez te kilka dni, i będzie jak dawniej. To wspaniałe uczucie, spotykać ludzi przepełnionych pasją skoków na każdym korku ,powróci. Puste jeszcze dziś domki, pobliskie ulice, i przede wszystkim trybuny zapełnią się w cudownym rytmie skocznego świata. Znów zabiją jednym sercem i jedną miłością do jakże pięknego sportu. To niewyobrażalne jak jeden sport może łączyć tak wiele różnych sobie ludzi. Z różnych stron świata, mówiących różnymi językami. Na tą krótką chwilę wszyscy mówią jednym językiem, językiem Skoków Narciarskich.
Z ponownym rozmarzeniem nieobecnym wzrokiem wpatrywałam się w jeden punkt  który dla mnie był odległy. Szczególnie wyróżniający się rozbieg, teraz oświetlony sztucznym światłem reflektorów zachwycał jak każdego wieczoru, gdy tu przesiadywałam, czy to na zawodach czy też po prostu z konsternacji i potrzebie rozmyślania nad pewnymi problemami. Anders zawsze wiedział ze to moje ulubione miejsce, lecz jednak to nie on teraz towarzyszył mi. Postać mężczyzny który usiadł obok mnie nie przypomniała niczym wesołego, niebieskookiego Bardala. Wielkoluda który ostatnio znów był obecny w moim życiu. Ten osobnik był całkowitym przeciwieństwem Andersa. Spokojny opanowany, równie wysoki blondyn, jedyna rzecz która ich łączyła, którą ja odkryłam teraz, to miłość do skoków.
Usiadł obok, jednak nie zamienił słowa. Nie należałam do osób które zaczynają rozmowę, jeśli same nie są o coś zapytane. Wolałam by zostało tak jak jest. Trwaliśmy w ciszy, ale staraliśmy zrozumieć siebie. Co było między nami nie tak, dlaczego tak to się skończyło. Ja wiedziałam, lecz wciąż miałam wiele pytań które zaprzątały moje myśli,miałam nadzieję uzyskać odpowiedź na nie. I to była jedyna okazja by przestać kłamać  by dowiedzieć się całej prawdy. Nie ważne czy miało by to zaboleć, czy też nie, ważne było to by poznać cała prawdę.
- Zastanawia mnie, dlaczego nie powiedziałeś że żyjesz w tym świecie!? - pierwszy raz spoglądam na niego. Jego wzrok ciągle utkwiony w przestrzeni przed nim wyraźnie zareagował na moje pytanie. Czekałam na odpowiedź, dałam mu czas by  mógł poukładać to wszystko co teraz działo się w głowie. A działo się na pewno wiele, tak jak w mojej. Natłok myśli wcale nie ułatwiał nam tej rozmowy, która nawet się jeszcze nie rozpoczęła.
- Chciałem byś widziała we mnie tylko faceta. Pokochała prawdziwego mnie za to kim jestem a nie to co robię! - zdobywa się na odpowiedź, lecz nie obdarzył mnie swoim spojrzeniem, którego jednak mi brakowało. Za którym cholernie tęskniłam, a wiem że nie szybko zobaczę go tak pełnego miłości co kiedyś.
- Więc wolałeś okłamywać? Nie sądziłeś że kiedyś się dowiem? Że stracę zaufanie?
- Nie sądziłem że tak to się potoczy. Ale jednak ty też nie byłaś ze mną tak do końca szczera! - tak, nie byłam, i wiem że popełniłam wiele błędów. Lecz ja chciała zapomnieć o mojej przeszłości, a on żył w tym świecie na co dzień. Okłamywał z każdym wyjazdem, każdym konkursem czy zgrupowaniem, więc po czy jej stronie leży większa wina? Nie powiem tego głośno, to nie na moje siły.
- Myślisz ze nie było mi z ty źle? Że okłamuje osobę którą na prawdę kocham! - Miałam być silna jednak nie potrafię. Wiele łez ciśnie się pod powiekami, nie jestem w stanie ciągle udawać ze jest w porządku gdy tak wcale nie jest. Strumienie słonej cieczy pomieszanej z czarnym tuszem, bez mojej woli zapełniają moje jak dotąd blade policzki.
On obdarza mnie swoim spojrzeniem  lecz tak jak by innym. Nie jest to spojrzenie które chciała bym zobaczyć. Odszukuję w nim nutkę nie zrozumienie, ale nie wiem czym one jest spowodowane. Zastanawiam się nad sensem moich ostatnich słów, lecz nie znajduję w nich nic co mogło by sprawić dla niego kłopot lub niezrozumienie.
- Kochałaś mnie? -  bariera pęka. Bariera którą udało mi się zbudować.



"In my memory, all the small things,
like a tiggers in my mind.
In my memory, while my heart bleeds,
the words I'll never find.
That I always meant to say to you I can’t."







~Little Mix - Turn Your Face~
___________________________________
Więc kolejny trudny rozdział.
Wiele jeszcze spraw, jedna chyba wydaję mi sie ze już niedługo koniec.
Wiem, leczy chyba tak, ale jeszcze nie jestem pewna!
Dziękuję za wszystkie komentarze;) 
Pozdrawiam,
Metka.
ps. zapraszam również na:

3 komentarze:

  1. Czyżbym przegapiła dwa rozdziały? Przepraszam najmocniej, już się poprawiam.
    Chociaż dzięki temu miałam szerszy przegląd wydarzeń. Nie sądziłam, że znów namieszasz w życiu Liv. Nie wiem czemu, ale bardziej widziałam w tej roli Toma, który może nagle zapałał by do niej miłością, czy coś w tym stylu.
    Ale, Kenneth? Ten Kenneth?! Tu mnie złapałaś na zaskoczeniu, bo nie sądziłam, że się pojawi, no może w jakieś mniejszej roli ,ale nie w takiej.
    Co mam powiedzieć?
    Liv najwyraźniej nie potrafi wyciągać wniosków z popełnianych błędów. Przecież robi dokładnie to samo co wcześniej. Znów ucieka, tym razem przed Kennethem, a to do niczego dobrego nie prowadzi.
    Jestem ciekawa co odpowie, na ostatnie pytanie. Chciałabym już wiedzieć, bo po przeczytaniu dwóch rozdziałów odczuwam głód :D
    Pozdrawiam Marzycielka

    OdpowiedzUsuń
  2. Problemy, problemy, wszędzie problemy.
    Uciekanie przed nimi może i jest chwilowo (!) łatwiejsze, ale na pewno nie jest dobre. Mozna uciekać, proszę bardzo, ale w mniejszym czy większym stopniu one i tak nas kiedyś dogonią. Albo będę sie czaić w naszej duszy, mózgu, przypominać o sobie każdego dnia. Nie, to zdecydowanie nie jest dobre rozwiązanie. Czasami po prostu trzeba im wyjść na przeciw, stanąć z nimi twarzą w twarz. Tyle, ze jest to trudne, bolesne... Ale za to jaka potem jest ulga! więc warto. mam nadzieję, że Liv w końcu wyciągnie wnioski ze swoich wcześniejszych błędów i wyjdzie na przeciw problemom, zamiast się przed nimi chować!
    Pozdrawiam :)*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, nie wiem, jak to się stało, że czytam rozdział dopiero teraz, ale bardzo za to przepraszam! Ah, jak ja kocham skoki, tę całą atmosferę i kocham to opowiadanie jeszcze bardziej, kiedy w końcu mamy sezon. Na Liv spada coraz więcej kłopotów, pomimo tego, że innych jej ubywa. Mam nadzieję, że jednak te wszystkie zawirowania ją czegoś nauczą i wszystko się ułoży :)
    [i-bleed-it-out]
    [viking-death-march]

    OdpowiedzUsuń