[muzyka]
Stoisz przede mną i lustrujesz mnie swoim chłodnym spojrzeniem.
Zimne niebieskie oczy, które kiedyś przepełnione były szczęściem teraz
mrożą każdą drobną komórkę mojego ciała. Tak bardzo się zmieniłeś.
Absolutnie cię nie poznaję, bije od ciebię okropny chłód,którego nie
rozumiem. Trzymasz między nami dystans, choć ja staram sie trafić do
twojego serca, i chociaż w połowie zrozumieć twoje zachowanie. Nie
pozwalasz. Nie odrwacajac błękitnego spojrzenia zamykasz się przede mną.
Próbuję dalej, mimo przeskód jakie mi stawiasz. Ale gdzieś głęboko w
mojej głowie pojawia się pytanie dlaczego? Dlaczego, próbuję cię do
siebie przekonać, skoro ty tego nie chcesz?! "Tęsknisz", podpowiada
ciszy szept ulokowany w mojej podświadomości. Tak, wiem, tęsknie. Jest
to krucha prawda którą boje się powiedzieć głośno. Tęskniłam, tęsknie i
będę tęskniła jeszcze długo, cholernie tęskniła.
- Gdzie chcesz się zatrzymać? - przerywasz monolog który prowadziłam w
swoich myślach, nadal utrzymując swoje chłodne spojrzenie.
- Nie wiem. Może tutaj. - wskazuję ręką ławkę stojąca zaraz za mną.
- Na ulicy?
- Przecieć cię to nie interesuję! Więc zostaw mnie już samą. - mówię z
nutką ironii w głosie,odwracam się, zabieram swój bagaż i siadam na
zielonej ławeczce.
Przyglądasz się mi jeszcze przez kilka minut.Staram się nie
spoglądać na ciebie. Gdy zauważam że wolnym krokiem oddalasz się,
pozwalam by kilka pojedynczych łez spłynęło po moich bladych policzkach.
Jestem zła, cholernie zła na Ciebie. Na tą twoją chorą obojętność wobec
mnie. Nie zdajesz sobie sprawy ile zadajesz mi bólu, jak potrafi boleć
samo twoje spojrzenie. Bronię się przed wybuchem, nie chce zwróć na
siebie uwagi kilku przechodniów podążających chodnikiem. Biorę kilka
głębokich oddechów i ocieram ciecz z policzków. Niestety moim problemem
staję się to gdzie spędzę tę noc. Noc spędzona na ulicy nie jest dobrym,
ani bezpiecznym pomysłem. Odszukuję na dnie torebki telefon i sprawdzam
listę kontaktów. Nic, a raczej nikt do kogo mogła bym zwrócić się o
pomoc. Pod powiekami zbierają się kolejne łzy, łzy bezradności.
- Liv? - podnoszę swój wzrok z nad ekranu komórki i zawieszam go na dość wysokim blondynie.
- Hilde? - "jeszcze ciebie tu brakowało" dodałam już w myślach. Choć
łączyły mnie z blondynem przyjazne stosunki, nie szczędził nigdy w moim
kierunku docinek i często kończyło się kłótnią.
- I co wracasz na stare śmieci? - chłopak uśmiecha się głupkowato i zajmuję miejsce obok mnie.
- Niestety!
- Niestety? - spogląda na mnie z niemałym zdziwieniem.
- Nie znalazłam jeszcze osoby która cieszyła by się z mojego powrotu.
- Ja się ciesze! - uśmiecha się serdecznie. - Nie miałem komu dokuczać. -
dodaje a z mojej buzi znika odwzajemniany uśmiech. Przez chwilę,
cieszyłam się że znalazłam jedną osobę która nie będzie zadawała pytań o
mój powrót, która po prostu cieszy się z tego że jestem. Jednak myliłam
się. Ale czego spodziewałam się po Hilde? Przecież jest ostatnią osobą
którą mogłabym posądzać o coś takiego.
- Przecież żartowałem. - próbuje załagodzić sytuację widząc znikający
uśmiech z moich ust. - Na prawdę się ciesze. - uśmiecha się,ale tym
razem na prawdę serdecznie.
- Jest mi na prawdę miło. - wysilam swoje kąciki na drobny uśmiech w jego stronę.
- Co tu robisz o tej godzinie?
- Nocuję,,, - odpowiadam niepewnie - Bo widzisz w domu nie chcą córki marnotrawnej.
- Chyba nie chcesz tu spać?
- A mam inne wyjście? - spoglądam na niego z bezradnością.
- Tak, przenocujesz u mnie. - wstaję z ławki i łapie uchwyt mojej walizki.
- Tom nie mogę! - próbuję zabrać od niego walizkę, jednak moje
poczynania nie przynoszą większego efektu. Hilde ciągle trzyma moją
walizkę i czeka na moją zgodę.
- Chyba wolisz ciepłe łóżko niż ławkę w parku! - spogląda z lekko wyższością i pewnością ze nie odmówię mu.
- Tak, ale.. - próbuje jeszcze coś wymyślić, jednak Hilde niemożliwa mi to pociągając mnie za sobą. Już nic nie mówię.
Podążamy ramie w ramię, pustymi uliczkami oświetlonego miasteczka.
Jestem mu wdzięczna, cholernie wdzięczna że mimo że czasem było między
nami źle, chce mi pomóc. Nie byłam pewna czy ja zdobyłam bym się na to
samo dla niego, dlatego moja wdzięczność była podwójna. Cieszył też
fakt, że cieszył się z tego że jestem. Nie pytał po co, dlaczego.
Okazał się przyjacielem, choć nigdy wcześniej tego nie dostrzegałam.
"Przyjaźń prawdziwa tym się odznacza, że trwa prawie nieporuszona przez
czas; ileż to razy zdarzało się nam w naszym wieku nomadycznym zobaczyć
przyjaciela po wielu latach niewidzenia i natychmiast przyjaźń i
porozumienie wracają, jakby tych lat nie było, jakby przyjaźń na czas
była odporna!"
________________________
Przepraszam, znów krótki.
Ale chciałam coś dodać jeszcze w wakacje.
Mam nadzieje że choć trochę się spodoba!
Pozdrawiam.
@meeeetka
Hilde, Hilde. Tom to taki anioł stróż pojawia się wtedy kiedy jest potrzebny, a może lepiej pasuje SuperMan XD Uraziłaś mnie trochę tym, że Liv nie pomogłaby Tomowi :<
OdpowiedzUsuńA tak do rozdziału to ZA KRÓTKI zdecydowanie. Czekam na dłuższe. Masz zawaliste opisy. Naprawdę. Ja jeszcze nad tym pracuję ze średnim efektem XD. No to jak mówiłam czekam na kolejny świetny rozdział :**
Opisy masz po prostu cudowne! Tylko rozdziały mogłyby być dłuższe :)
OdpowiedzUsuńLubię Toma:) Hilde to prawdziwy przyjaciel, mimo tych docinek! Zawsze pojawia się, kiedy Liv go potrzebuje.
czekam na nowy :)
aaaaaaaa, Hilde! Wreszcie jakaś przyjazna, przychylna duszyczka, która zaopiekuje się naszą Liv.
OdpowiedzUsuńA Bardala nie rozumiem, przynajmniej jeszcze nie. Może kiedys, kiedy pojawi się więcej faktów, wskazówek, czegokolwiek. Na razie jest dla mnie za wcześnie.
Pzdr
//nudeln-zone
Ok, będę Cię informować o nowych rozdziałach, a w wolnej chwili przeczytam też twoje opowiadanie. :)
OdpowiedzUsuń