sobota, 27 października 2012

"Ósmy"


"Now I’m
Wondering why
I’ve kept this bottled inside
So I’ve started to regret not telling all of it to you

So if I haven’t yet
I’ve gotta let you know"



       To nie jest proste  Staram się zdobyć na krótkie słowa w Twoją stronę, jednak przez moje gardło nie chce przedostać się najmniejszy dźwięk. Być może dlatego że Twoje chłodne spojrzenie paraliżuję moje komórki. Z drugiej strony ciągle szukam odpowiedzi na pytanie skąd tyle chłodu, tyle chłodu do mnie. Zdaje sobie sprawę, że ja chyba tęsknie. Nigdy nie spodziewałabym się że po tym co było między nami, będziesz taki obojętny na mnie.  Wręcz zły z tego powodu że ingeruję znów, w jakiś sposób w Twój skoczny świat, być może bardzo mały sposób, ale jednak. Znów burzę Twój już idealnie poukładany i zaplanowany, co do najmniejszych szczegółów, plan. Czuję się dziwnie. Kolejna próba, jednak bezowocna. Nadal stoisz przede mną i oczekujesz na mój ruch, a ja nie jestem w stanie nic zrobić.
We wszystkim orientuję się Tom, który w najmniej oczekiwanym momencie  odciąga mnie na bok i sam staje twarzą w twarz z Tobą. Wymieniacie spojrzenia, jednak nie to spojrzenia co kiedyś. Teraz spoglądasz na niego pełnym pogardy wzrokiem, tak jak by był gorszy od Ciebie, ale niby w czym? To On potrafił mnie zrozumieć, zachował się w sposób, którego oczekiwałam od Ciebie. Ale to co działo się między wami bolało. Bolało bo wiedziałam że jest to spowodowane przeze mnie. Staram się zdobyć na jaki kolwiek gest by przerwać całą tą sytuacje, jednak moje sparaliżowane ciało nadal odmawia posłuszeństwa. 
- On przyszła tu ze mną! Jeśli ci się to nie podoba możesz wyjść. - Tom posyła Ci pełne złości spojrzenie i podchodzi do mnie.
- Tom mówiłam że to nie jest dobry pomysł! Na prawdę będzie lepiej jak pójdę.. - szepce chłopakowi na ucho, tak abyś Ty tego nie usłyszał. Nie chce byś wiedział co czuję. Nie chce byś wiedział że to sprawia cholerny ból. 
- Nie Liv, jeśli to ze tu jesteś komuś nie pasuję, niech sam opuści skocznie. - spogląda na mnie pełnym troski wzrokiem i prowadzi do jednego z domków. Zastanawiam się co Ty w tej sytuacji zrobisz. Poddasz się i dasz za wygraną? To nie byłoby do Ciebie podobne, liczę się z Tym że będziesz robił wszystko bym czuła się ty źle.
***
Staram się skupić swoją uwagę, na wykonywanych przez chłopaków skokach. Jednak Ty mi to uniemożliwiasz. Twoja obecność tuż obok mnie, tylko dwa krzesła dalej wcale nie pomaga. Wyraźne napięcie, które wyczuć mógł by każdy, z każdą chwilą ciszy rośnie. Nie chce tego przerywać, bardziej odpowiednim słowem było by "boję się . Jednak to swego rodzaju napięcie, jest okropnie uciążliwe, trudne do wytrzymania, chcąc nie chcą muszę je przerwać.
- Nie chciałam w cale tu być! - przerywam uciążliwą ciszę, wypowiadając słowa które są odpowiedzią na Twoje pierwsze pytanie do mnie. Staram się na Ciebie nie spoglądać. 
-  To więc co tu robisz? - Ty też starasz się być na wszystko obojętny. Jednak wiem ze wcale tak nie jest  Jednak interesuje Cię to co robię z Tomem, i to co robię tu.
- Wiem że przeszkadza Ci to że tu jestem. Że nagle wracam i niszczę świat który zdążyłeś sobie ułożyć beze mnie, jednak Bardal ja też mam uczucia! - zadziwiając Ciebie, jak i zarówno siebie, mówię wszystko co w tym momencie leży mi na sercu. 
- Po prostu nie mogę zrozumieć po co wracasz, przecież nie masz do czego. - mówisz bez uczuć, jednak nie zdajesz sobie sprawy że ranisz. 
- Nie spodziewałam się tego, myślałam że chociaż jedna osobą będzie szczęśliwa. Jednak okropnie się pomyliłam. Wstaje ze swojego miejsca nie mogąc już dłużej tłumić swoich emocji. Wymijam rząd krzeseł i zostawiam Cię samego. Odprowadzasz mnie zdezorientowanym wzrokiem. Nie wiem czy rozumiesz że te słowa dotyczą Ciebie. 
- Liv,, - wybiegasz za mną zatrzymując mnie tuż przy bramie prowadzącej do wyjścia. Nie wiem co chcesz mi powiedzieć, jednak czy na pewno chce to usłyszeć.
           Może wcale nie chce wiedzieć co o tym wszystkim sądzisz. Wole pozostać w nieświadomości, niż kolejny raz cierpieć. Próbuję opanować targające mną emocję, tak by w końcu móc spojrzeć ci w oczy. Staram się by łzy w końcu przestały spływać po moich policzkach. Jednak gdy Ty kładziesz swoja dłoń na moim ramieniu, kolejne drobne łzy cisną się z pod moich powiek. Zdaje sobie sprawę, co zrobiłam. Jak bardzo zraniłam Ciebie i siebie wyjeżdżając. w tedy może wystarczyła by jedna rozmowa, jednak która rozmowa, wiem, nie było by jak dawniej, ale jednak nie było by tak jak teraz! Nie raniły by mnie Twoje słowa, Twoja chora obojętność. Po prostu były by dobrze. 
- Anders ja nie chciałam Cię zranić, jednak to było za wiele! 

"Zastanawiam się
Dlaczego tłumiłem to w sobie
Zaczynam żałować, że nie powiedziałem ci tego wszystkiego
Więc jeśli jeszcze tego nie zrobiłem teraz ci powiem"
_____________________
Hmmm,,, w końcu coś naskrobałam,, nie spełnia wszystkich moich oczekiwań ale ma nadzieję ze się spodobał! 
@meeeetka





sobota, 13 października 2012

"Siódmy"


               



"You’re never gonna be alone
From this moment on
If you ever feel like letting go
I won’t let you fall
You’re never gonna be alone
I’ll hold you till the hurt is gone"


                Przepłakana noc, długa rozmowa i wsparcie przyjaciela. Tymi słowami mogłam opisać poprzedni wieczór, długi, pełen bólu wieczór. Bólu którego na prawdę nie chciałam, a spowodowała go moja własna głupota. Mogłam po prostu z Tobą porozmawiać, wyjaśnić to co działo się między nami, niestety mój strach nie pozwolił, i teraz cierpię za źle podjętą decyzję. Oddałabym wszystko by cofnąć moją decyzję, by po prostu przyjść na umówione spotkanie z Tobą. Być może nie bylibyśmy już tak dobrymi przyjaciółmi, nie układało by się między nami tak dobrze, ale nie musiała bym cierpieć z powodu Twojej obojętności i chłodu. Czasem zastanawiam się czy aby na pewno twoja obojętność była spowodowana tym uczuciem? Czy może było coś jeszcze, o czym nie wiedziałam?
        Mimo że zegarek wskazuje godzinę dziewiątą piętnaście, i jestem przekonana że Tom nie śpi, prawie na palcach przemierzam drogę do kuchni, by w razie gdyby spał nie obudzić go. W myślach wspominam to co chłopak wczoraj dla mnie zrobił, to jak się zachował, jak się mną zaopiekował. Byłam mu cholernie wdzięczna. Nie za to że mnie przenocował, choć też, lecz za to jaki był. Mimo że czasem nie było między nami najlepiej, drobne sprzeczki, wytykanie sobie błędów, zaopiekował się mną i w najmniej spodziewanym momencie okazał się prawdziwym przyjacielem. Byłam mu na prawdę wdzięczna, za wszystko.
       Przekraczając próg przestronnej kuchni, docierają do mnie zapachy świeżo zaparzonej kawy. Miły aromat roznosi się nad pomieszczeniem, a nad kuchenką zauważam pochyloną sylwetkę mojego przyjaciela.
- Dzień dobry. - cichymi słowami witam się z nim, przerywając mu to co właśnie robił, by zobaczyć jego szczery uśmiech.
- Dzień dobry, jak się czujesz? - pyta z troską nie odrywając ode mnie swojego wzroku.
- Dobrze,, choć mogło by być o wiele lepiej. - nalewam sobie do dużego czerwonego kubka, aromatycznej cieczy i zajmuję jedno z miejsc przy niedużym stole. Uśmiecham się łagodnie, by trochę uspokoić chłopaka, widzę jego zatroskane spojrzenie.
- Zaraz będą omlety. - posyła mi jeszcze jeden uśmiech i wraca do wykonywanej czynności.
- Przecież wiesz ze mogę sama zrobić śniadanie, i tak już za wiele sprawiłam Ci kłopotu  - próbuje wytłumaczyć chłopakowi że wcale nie musi robić tego wszystkiego dla mnie. Jestem dorosła i potrafię  chociaż w małym stopniu o siebie zadbać.
- Liv,, jesteś moim gościem  wiec nie protestuj tylko się częstuj. - stawia przede mną talerz pełen przepysznego omletu, nie protestuje więc więcej. - Ale ja zmywam! - dodaje zajadając się pierwszym kawałkiem.
      Nastaje między nami długa cisza, ale nie ta uciążliwa której nikt nie chce, lecz ta w której każdy układa swoje myśli. Ja zastanawiam się nad tym w jaki sposób odwdzięczę się chłopakowi,przyjacielowi który mnie przygarną. Zanim zdążyłam się obejrzeć z mojego talerza znika cały posiłek.
- Liv,, co chcesz zrobić? - w końcu Tom przerywa ciszę.
- Nie wiem,, nie mam pojęcia. - zawieszam swój wzrok na pustym talerzu, bawiąc się widelcem.
- Może rozmowa?
- Ale myślisz że on będzie chciał? Po tym wszystkim?
- Warto spróbować,, jeśli coś do Ciebie czuł, na prawdę warto. Liv,, spójrz na mnie.- Tom zabiera z moich dłoni talerz, czym zmusza mnie bym na niego spojrzała.
- Tak? - zawieszam moje spojrzenia na jego tęczówkach.
- Pamiętaj ze zawsze możesz na mnie liczyć. - uśmiecha się delikatnie i zmierza w kierunku kranu, gdzie zabiera się za mycie naczyń.
- Tom,, dziękuję ci za wszystko.
***
- Tom ale ja na prawdę nie powinnam tam iść.! - przekonuję przyjaciela że moja wizyta na ich treningu nie jest dobrym pomysłem.
- Kiedy chcesz z nim porozmawiać?
- Nie,, to nie jest dobry pomysł. - zabieram z ręki chłopaka klucze i ruszam w kierunku jego mieszkania.
- Liv,, jak nie teraz to kiedy? - krzyczy za mną. - Zawsze będzie coś by to przełożyć. - zatrzymuję się i zastanawiam się nad sensem słów przyjaciela. Ma rację, cholerną rację, zawsze znajdę coś by nie wyjaśnić z Tobą wszystkiego. Jednak strach przed tym co możesz mi powiedzieć przerasta mnie.
- Dobrze, a co jeśli spanikuję? Jeśli się nie odezwę.
- Ahh znam cie na tyle, by powiedzieć że na pewno tak nie będzie. - uśmiecha się i ciągnie mnie w stronę obiektu skoczni.
      Lysgårdsbakken powoduję że wraca dzieciństwo, rozbiegany niebieskooki brunet, z którym każdego dnia powracałam pod ten obiekt. Uśmiechnięta dziewczynka która uwielbiała przesiadywać na dużych trybunach i oglądać loty swojego przyjaciela. Wesołe rozmowy, siniaki czy inne razem przeżyte przygody. Wszystko przeplatane kłótniami z rodzicami, ucieczkami z domu, czy nocowaniem na niewygodnych, choć dających pewien rodzaj bezpieczeństwa, trybunach  Łapię za ramię, towarzyszącego mi przyjaciela. Chłopak spogląda delikatnie w ramię ale nie cofa uścisku, wie że wejście tu wiele mnie kosztuje. Fala gorąca która towarzyszy mi przekraczając bramy obiektu nie jest miłym uczuciem.
- Liv,? - do moich uszu dociera szorstki głos, Twój głos. Odwracam się o 180 stopni, Twoje chłodne spojrzenie znów przenika każdą komórkę mojego ciała. Biorę głęboki oddech i próbuję zdobyć się choć na krótkie "cześć", jednak coś mnie powstrzymuję.
- Co ty tu robisz? - Twój szorstki głos, sprawia ze w moim sercu powstaje drobna wyrwa, dziura którą spowodowałeś właśnie TY. Twoja obojętność, cholerna obojętność, względem mnie. Bardal, to cholernie boli.


"Nigdy nie będziesz sama
Od tego momentu
Jeśli kiedykolwiek poczujesz, że odpuszczasz

Nie pozwolę ci upaść

Nigdy nie będziesz sama

Będę trzymał cię aż ból nie odejdzie"




_________________________________________________
No to kolejna część czegoś,, hmm,, nie jestem zadowolona z moich dialogów, są jakieś takie dziwne,, nie pasują mi,, ale cóż jest kolejny.
Dziękuję za wszystkie komentarze.!
@meeeetka