[podkład]
Delikatnie naciskam klamkę już troszkę starych drewnianych drzwi, które
prowadzą do małego pokoiku na poddaszu domu. Uśmiecham się widząc że nic
a nic nie zmieniło się po moi wyjeździe. Walizkę zostawiam przed
drewnianą, starą komodą, a sama podchodzę do dużego okna i odsuwam
zasłonięte zasłony. Przyglądam się widokowi za oknem. Zatrzymuję się na
kilka chwil by nacieszyć się tym widokiem, po mojej długiej
nieobecności tutaj. Z uśmiechem wychodzę z pokoju i swoje kroki kieruję w
stronę białej kuchni, mieszczącej się na parterze. Zajmuję mi to kilka
chwil, ponieważ do pokonania mam dużą ilość schodów. W połowie drogi
zatrzymuję się, słysząc stłumione głosy, dochodzące właśnie z
pomieszczenia do którego zmierzam.
Stłumiony głos Matki jest ciepły, jednak wyraża też złość. Złość na to
że nie posłuchałam ich, nie posłuchałam i wyjechałam, a teraz wracam z
podkulonym ogonem. Drugiego głosu nie mogę rozszyfrować. Bardzo
cichego, ledwie słyszalnego, męskiego głosu. Z każdym stopniem docierają
do mnie coraz to głośniejsze dźwięki.
- Anders wiesz że ja zawsze chce dla niej dobrze, jednak dlaczego nie
mogła nas posłuchać od razu? Mówiliśmy jej że to nie jest dobra decyzja.
- słyszę już bardzo wyraźnie słowa matki.
- Pani Astrid może miała powód by wyjechać. - Odpowiada jej towarzysz.
- Anders czy ty czasem nie wiesz czegoś o czym ja nie wiem? - pyta zaniepokojona Matka.
Stojąc już w drzwiach kuchennych rozpoznaje owego towarzysza rozmowy,
mojej Matki. Anders, dawny przyjaciel który miał zniknąć wraz z moim
wyjazdem. Anders którego chciałam zapomnieć. Wysoki brunet o
przepięknych niebieskich oczach, w których kiedyś widziałam oddanego
przyjaciela.
- Wie Pani, jest parę takich spraw.. - brunet nie kończy jednak zdania.
Przestraszony spojrzeniem mojej Matki, spogląda w tym samym kierunku co
ona. Jego błękitne tęczówki przeszywają na wskroś moje ciało. Przez
kilka kolejnych chwil zapada cisza, a między nami pojawia się napięcie, i
swego rodzaju radość. Choć przez tyle dni próbowałam zapomnieć o nim, o
przyjacielu który został gdzieś w Lillehammer, pewna cząstka mnie
cieszyła się na jego widok.
On nie wykazywał żadnych emocji. Jego smukła twarz pozostawała bez
ruchu. Tylko drobne niebieskie tęczówki błądziły gdzieś po mojej duszy,
próbując ją przejrzeć. Spróbować odczytać moje uczucia, tak jak udawało
mu się to dawnej. Jednak tym razem napotyka przeszkody, których nie jest
w stanie pokonać. Napotyka grubą ścianę którą wybudowałam między nami.
- Liv? - w końcu Anders zabiera głos i przerywa panującą w okół nas ciszę.
- Teraz możesz powiedzieć "a nie mówiłem", z resztą jak wszyscy. -
próbuję zignorować jego ciągle zawieszone na mnie spojrzenie. -
Wróciłam.
-Nie miałem tego na myśli. - podnosi się ze swojego miejsca i zabiera
kurtkę wiszącą na stojaku w korytarzu. - Jednak jeśli uważasz że tak
jest dobrze! " A nie mówiłem!" - wypowiada ostatnie słowa i bez
pożegnania opuszcza mój rodzinny dom.
___________
ZA KRÓTKO, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńwidzę pełno tajemnic, widzę Andersa i widzę ciekawie zapowiadającą się postać Liv. Jest dobrze. Intrygująco. Czekam na drugi rozdział, który mam nadzieję bedzie dłuższy! :)
Pzdr
//dubleibst
//detektiv-stern