piątek, 1 lutego 2013

"Szesnaście"


"Minęło wiele czasu, odkąd widziałem twoją twarz
I nigdy nie wróciłem do tego, by spróbować zastąpić wszystko co miałem, dopóki moje nogi nie zdrętwiały
Modląc się jak głupek, który był w biegu
Serce wciąż bije, ale nie pracuje
To jak telefon za milion dolarów, z którego nie możesz zadzwonić
Sięgam, staram się kochać, ale nic nie czuję
Tak, moje serce jest zdrętwiałe "

        Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak wiele szczęścia może dać mała rozbiegana istotka. Jaki piękny uśmiech widnieje na jego twarzy gdy to maleństwo jest szczęśliwe. Właśnie takim szczęśliwym człowiekiem, był siedzący na przeciw mnie Anders. Mała blondyneczka która popijała kakao wyraźnie dawała mu ogrom szczęści,  jakiego dotąd brunet nie zaznał. Zdecydowanie uśmiechnięta twarz i małe ogniki palące się w jego silnie niebieskich tęczówkach tylko i wyłącznie upewniał mnie w tym. Blondynka dawała mu wiele radości. Siedząc wspólnie z nimi, popijając kawę czułam się mało potrzebna. Anders mimo że prowadził ze mną rozmowę, całą swoją uwagę skupiał na dziewczynce. Zastanawiałam się jak wiele dla niego znaczy,  lecz wciąż nie wiedziałam kim ona dla niego jest. Była niezwykłą małą blondyneczką, dla niego jednak kimś niezwykłym, kimś bardzo ważnym.
   - Zobaczymy się jutro. - uśmiecham się i wstaję z mało wygodnego krzesła.
   - Poczekaj, odprowadzę Cię przecież. - uśmiecha się i pomaga ubrać się dziewczynce.
   - Nie musisz, przecież masz jeszcze ja pod opieką.
   - Odprowadzę. - mówi stanowczo nie godząc się na moje sprzeciwy, wiec zgadzam się.
   Nasza podróż wygląda tak jak pobyt w kawiarni. Milczę, widząc tylko szczęśliwego Andersa który chętnie odpowiada na miliony zadawanych pytań przez małą. Mam czas by przemyśleć to wszystko co jest teraz, a to co było kiedyś. Kiedyś tyle szczęścia Andreasowi dawała moja obecność. I być może to najbardziej boli, boli dlatego że w końcu zrozumiałam jak wielki błąd popełniłam. W jedynej ważnej chwili odtrąciłam od siebie kogoś kto był dla mnie wszystkim, kto oddał by za mnie wszystko. Potrzebowałam czasu by zrozumieć że Anders był tą osobą którą na prawdę kochałam, było to prawdziwe uczucie, nie wymuszone, które w ważnej chwili źle interpretowałam. Tego nie mogłam sobie wybaczyć, choć tak bardzo chciałam, nie potrafiłam. Jedynym dobrem które mnie spotkało to odzyskanie prawdziwego przyjaciela, odzyskanie Andersa.
   - O czym tak intensywnie myślisz? - spoglądam na mojego towarzysza który jest już sam, bez towarzystwa małej blondyneczki. Zastanawiam się kiedy mojej uwadze unika fakt że znajdujemy się pod jej domem.
   - O przeszłości.
   - Przeszłości? - spogląda ukradkiem w moją stronę, krocząc tuż obok mnie, delikatnie muskając mnie swoim ramieniem.
   Wiem, muszę wyjaśnić Ci wszystko, powiedzieć że kocham. Jednak jak mam to zrobić, dobrze wiem że było to tak dawno, te całe dwa lata wstecz w naszej pamięci  Liczę się z faktem że mogłeś już zapomnieć o tym drobnym uczuciu do mnie, po prostu przestać wieżyc w jego realność. Jednak jest ta dobra nadzieja która tli się ciągle w moim sercu, ta nadzieja która podpowiada ze jest inaczej.
   Odprowadzasz pod dom, lecz nie mój dom. Dom Toma, przyjaciela Twojego jak i zarówno mojego. Miejsce które stało się moim domem, w którym poczułam się bezpiecznie, taki mój mały azyl. Przyglądasz się uważnie, szukając we mnie odpowiedzi na wszystkie pytania które zadałeś, na które ja nie byłam w stanie odpowiedzieć. Wiem że jest inny, widzę to, jesteś inny niż dwa lata temu, inny niż kilka tygodni temu w moim domu. Jednak ciągle jest coś co przypomina mi tego dawnego Andersa, małe rozbieganego niebieskookiego Andersa.
   - Tęsknie za przeszłością Anders. - spoglądam na zdezorientowanego stojącego przede mną bruneta. Choć próbujesz zrozumieć sens moich słów nie wiesz do czego się odnieść. - Tęsknie za nami.
   - Przecież znów jest jak dawniej. Znów jesteśmy przyjaciółmi
   - Dawniej kochałeś mnie. - odpowiadam wbrew sobie, zanim zdążę pomyśleć.
   - A teraz jak jest?
   - Nie wiem, odpowiedz mi!
   - Boje się, Liv. Boje się że znów wyjedziesz, znów zostawisz. Myślisz że tak było dobrze!?
   - Wiem że nie. - nie musisz przypominać. Wystarczająco wiele przypomina o tym, nie bądź proszę kolejnym.
   - A co jeśli nadal kocham?
   Stoję bezradnie obok Ciebie, nagle boję się że coś zabierze mi Ciebie gdy powiem Ci że kocham. Zdenerwowana pocierając nerwowo ręce, wertuję twoje tęczówki moim przerażonym, pełnym strachu spojrzeniem. Strachu o nas. Wyciągasz dłoń w kierunku mnie by delikatnie, z pełnym wdzięku ruchem dotknąć mojego chłodnego policzka. z przerażeniem spoglądasz na mnie by po chwili ściągnąć Twoje grube rękawice i wręczyć mi. Troszczysz się o mnie.
   - Kocham Cię.
   Odważnym ruchem przybliżam się o krok bliżej Ciebie, tym samym łamiąc wszelkie możliwe granice między nami. Delikatnie wspinam się na palce i zamykam Twoje pełen wargi w krótkim, ale jakże wiele znaczącym pocałunku. Odsuwam się znów w to samo miejsce obserwując Cię, czekając na Twoją reakcję. Jednym mocnym ruchem dłoni przyciągasz mnie znów do siebie by delikatnie, z wszelką ostrożnością ponownie złączyć nasze usta.


"It's been a long time coming since I've seen your face
And I've never went back trying to replace everything that I've had till my feet went numb
Praying like a fool that's been on a run
Heart still beating but it's not working
It's like a million dollar phone that you just can't ring
I reach out trying to love but I feel nothing
Yeah, my heart is numb"
~One Republic~


____________________________
Na pewno wiele osób nie myślało o taki  rozdziale.
Jednam zdecydowałam że na chwilę naprawie życie mojej bohaterki,
być może tak już zostanie. 
Nie wiem jeszcze, 
ale na pewno to przemyślę ;)
Dziękuje za opinie i proszę również pod tym rozdziałem ;)
pozdrawiam,
Metka.

ps. zapraszam na Imaginy gdzie pojawił się ostatnio nowy skoczny również ;))


7 komentarzy:

  1. Oh... <3 w końcu powiedziała mu co czuje :) mam tylko nadzieję, że Kenneth między nimi nie namiesza ...
    świetny rozdział
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, ojej, jestem za naprawieniem <3
    Toż to słodkie i kochane i asdfghjkl; tak!
    Bardzo tak. Mi pasuje takie rozwiązanie,moze już tak zostać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Kennnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnnn <333 W końcu ktoś o nim pisze, idealnie jak dla mnie! Informuj mnie o każdym następnym: 1283767
    Zapraszam także do siebie: http://now-you-know.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę przyznać,że wreszcie jestem z Liz dumna. Dziewczyna przestała uciekać i wyznała nareszcie Bardalowi swoje uczucia do niego, widać,że jemu również nadal na niej zależy, może wreszcie odnajdą wspólną drogę do szczęścia? Poczekamy, zobaczymy :D
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałoby się krzyknąć Nareszcieeeeeeee!!!!!!!
    Zdecydowanie w tym rozdziale, wreszcie widzę dojrzałą i odpowiedzialną Liv. Szczerą wobec Andersa i mam nadzieję, że to będzie dobry prognostyk na przyszłość.
    Teraz już będzie dobrze, prawda?
    Pozdrawiam Marzcyielka

    OdpowiedzUsuń
  6. nie spodziewałam się, że zdobędzie się na tak szczere wyznanie, ale to dobrze. wreszcie powiedziała, co naprawdę czuje <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie podzieliła się swoimi uczuciami, jestem z niej dumna, szczerość to podstawa :)
    Mam nadzieję, że nikt między nimi nie namiesza.

    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie ( http://nothing-burns-like-the-cold.blogspot.com/ ) :)

    xoxo

    OdpowiedzUsuń