"Mieć w Tobie największy skarb
Nie mając innego nic
Nie liczyć zysków i strat
W horyzont bezkresny iść
To prawda, której brakuje mi
Moja prawda to Ty"
Lysgårdsbakken stała się moim drugim domem. I nie ważne czy spędzałam ten czas z przyjaciółmi, czy sama przychodziłam przemyśleć sprawy które wyraźnie uwierały w moim sercu. Miejsce to dawało mi pewien rodzaju spokój, czułam się tu na prawdę swobodnie, nawet teraz gdy parę osób mierzyło mnie wzrokiem. Nie przejmowałam się, liczył się tylko i wyłącznie mój wewnętrzny spokój. Stałam się egoistkom? Może i tak, jednak nie tak do końca. Poświęcałam swemu sercu więcej czasu, zastanawiałam się nad każdą rzeczą, jednak nigdy nie zaniedbywałam swoich przyjaciół. Tom przyzwyczaił się że większość wieczorów ma zarezerwowane dla mnie, i naszych długi rozmów, często nawet o niczym. Anders natomiast zapełniał każdą moją wolną chwilę, gdy tylko nie było treningów czy wyjazdów. Mimo wszystkich problemów, nienawiści która była pomiędzy mną a tą dwójką, staliśmy się lepszymi przyjaciółmi niż kiedy kolwiek wcześniej.
Z uśmiechem na ustach wygrzewałam twarz w promieniach zimowego słońca, jednocześnie oglądając próby udanych skoków chłopaków. Zadziwiała tak słoneczna pogoda w już kończącym się miesiącu grudniu. Za zaledwie kilka dni mieliśmy witać nowy rok, a Lillehammer było z kołysane w słońcu i temperaturze która schodziła zaledwie do minus dziesięciu stopni. Śniegu wcale nie brakowało, zasypane chodniki czy drogi czasem przeszkadzały, ale skomponowane w tak cudownym słońcu nabierały tylko uroku. Nie narzekałam, pogoda ta zdecydowanie mi odpowiadała, nie przepadałam za mrozami które lubiły nawiedzać Norwegię w tej porze roku.
Moją uwagę zwróciła mała blondyneczka która maszerowała w moją stronę. Na oko siedmiolatka usiadła obok mnie i powitała mnie szeroki uśmiechem. Odwzajemniając uśmiech przyglądnęłam się jej uważnie. Niebieskie tęczówki wyraźnie wesołe błądziły po obiekcie skoczni, a blond włoski bezwładnie opadały na jej malutkie ramiona. Dziwiła mnie jej obecność tutaj. Spojrzała na mnie jeszcze raz i wbiła swoje spojrzenie w moją osobę.
- Dzień dobry! - wypowiedziała dźwięcznie przybierając ponownie uśmiech na ustach.
- Dzień Dobry.
- Też pani lubi tu przesiadywać? Bo ja bardzo! Wie Pani, jak dorosnę też będę tak skakać. - z błyskiem w oku spoglądała na sylwetki skoczków. Ta mała spodobała mi się szczególnie jej radość jaką pałała do skoków. Miło jest widzieć dziecko z taką pasją, które tylko i wyłącznie myśli o jednym. Przypominała mi Bardala, nawet niebieskie tęczówki wydawały się być takie jak jego. Z taką samą miłością podchodziła do tego sportu.
- Chcesz kiedyś skakać na nartach?
-Baaardzo. - przeciągnęła z jeszcze większym uśmiechem. - Będę skakać jak wujek Andreas.! - wyszczerzyła ząbki gdy to on właśnie zmierzał aby usiąść na belce.
- Bardal jest Twoim wujkiem? - spoglądam na nią z nie małym szokiem, nigdy wcześniej Bardal nie opowiadał że ma taką słodką dziewczynkę w rodzinie.
- Tak, i obiecał mi dziś zabrać mnie na kakao! - kolejny raz uśmiecha się pokazując szereg małych białych ząbków i zaciska kciuki widząc Andersa już szybującego w powietrzu. Gdy ten loduję gdzieś blisko rekordu skoczni podskakuję i macha mu z całych sił, widząc go przy barierkach. On odmachuję jej z radością i spogląda na mnie, zakłopotany zabiera narty i wraca do tak zwanych domków.
Zastanawiam się nad zachowaniem skoczka, zresztą nie zrozumiałym dla mnie. Ucieka przed moim wzrokiem, szybko znika z mojego pola widzenia. Ale gdy widzi mała blondynkę jego oczy śmieją się a usta przybierają wyraźny promienny uśmiech. Mała jest dla niego ważna, bardzo ważna.
- Wujek! - dziewczynka której nada nie poznałam imienia rzuca się Bardalowi na szyję a on zamyka ją w mocnym, acz kolwiek bezpiecznym uścisku. Tak jak by bał się że taj małej istocie może się coś stać.
- Cześć. - zwraca się do mnie i delikatnie muska mój zimny, od mrozu policzek.
- Wujek, a pamiętasz co mi obiecałeś? - blondyneczka przerywa naszą wymianę spojrzeć.
- Nie. - odpowiada zakłopotany Norweg.
- Wujek!
- Obiecałeś jej kakao! - pomagam brunetowi widząc jak szuka w myślach poprawnej odpowiedzi.
- Wybierzesz się z nami? - proponuję. Spoglądam na blondynkę która z uśmiechem przytakuję skoczkowi.
- Czemu nie! - uśmiecham się łagodnie i ruszam z nimi do pobliskiej kawiarenki.
"Moja prawda to Ty"
________________________________
Zakręcam sie coraz bardziej.
Już wiem, jak potoczą sie ich losy dalej,
Dla was moze okazać się nie przemyślanym z mojej strony,
Jednak wszystko jest tak jak powinno być!
Codziennie blog odwiedza ok. 15 osób,
prosze o komentarze jakie kolwiek,
nawet z jednym słowem,
dla mnie to na prawdę ważne.!
Za wszystkie dziękuję!
Pozdrawiam,
Metka.
ps. Zapraszam na bloga z imaginami!